sobota, 3 stycznia 2015

Rozdział 3




Zaczęłam strasznie głośno dyszeć z przerażenia, on się tylko zaśmiał i skoczył na moje łóżko. Co on ode mnie chcę.? Wstałam, trzymałam rękę na klatce piersiowej, przy tym się uspokajałam. On się na nie gapił, spytałam się go podchodząc do toaletki i chowając korektor.
- co ty wyprawiasz.? i kto pozwolił ci tu wejść hmm.?!-próbowałam mówić spokojnie.
- a nudzi mi się.-rozłożył się na moim łóżku kładąc soje brudne buty z błotem na mojej pościeli.
Wkurzyłam się, podeszłam do niego i ściągnęłam mu nogi z łóżka, on się podniósł. Patrzył się na mnie dziwnie, ja poszłam do łazienki, wróciłam z szmatką, on na mnie jeszcze bardziej dziwnie popatrzył, no ja nie mogę jak można być takim idiotą.? Zaczęłam ścierać błoto, on bacznie to obserwował i chyba walczył ze swoimi myślami, po paru minutach po błocie nie było nawet śladu, ale za miast tego była mokra plama, wróciłam do łazienki, przemyłam szmatkę i położyłam ja na kaloryferze, aby wyschła. Ponownie wróciłam w ciszy do mojego pokoju, Kastiel nadal walczył z myślami, gdy skończyłam ogarniać moją toaletkę, zaczęłam zastanawiać się co ja mogę jeszcze tu zrobić, aby z nim nie gadać. Rozglądnęłam się po pokoju, on nadal walczy z myślami i czasami na mnie zerka, czułam się nieswojo, podeszłam do szafy i zaczęłam zastanawiać się co ja jutro mam ubrać, tak aby zakryć siniaki, oczywiście, nagle wpadłam na pomysł, aby założyć apaszkę, no ale będzie za ciepło, położyłam palec na brodzie, musiało to komicznie wyglądać, usiadłam po turecku na podłodze, wzięłam gazetę i zaczęłam ją przeglądać, wybrałam taką z apaszkami szalikami, chciałam znaleźć taką, aby m wyglądała normalnie i żeby mi nie zbyt się przyglądano. Chłopak chyba zauważył co szukam, ale się tym nie przejmowałam, w gazecie nic nie ma podeszłam do mojej szafy obok okna, miałam tam, szaliki, kominy, apaszki, chusty, przeszukiwałam szafkę, znalazłam, jest idealna, mała opaska, będzie mi pasowała do mojej sukienki, no bo mamy jutro ten przeniesiony apel, więc, to też jest ważne, wstałam zadowolona, jednak mina mi potem zrzedła, odłożyłam opaskę z powrotem do szuflady i wróciłam do mojej ogromnej szafy, chłopak nagle się uśmiechną, położył się nie zakładając nóg, głowę trzymał w powietrzu, ale on jest wkurzający, uchylił głowę i obserwował mnie z dołu. Kompletnie zapomniałam dlaczego ja jestem dla niego taka miła, no nic, w szafie znalazłam białą sukienkę, miała ona golfik i sięgała mi do ud, miała długie rękawy ozdobione w jakieś pętle. Założyłam ją na wieszak, obróciłam się do Kastiela i pokazałam sukienkę, po czym powiedziałam.
- może być na jutro taka, kompletnie nie wiem jak zakryć siniaki.?-zapytałam wskazując ręką na sukienkę, chłopak się trochę zmieszał i nie wiedział co powiedzieć. A tu cię mam.
- a czemu mnie pytasz o zdanie.-powiedział oschle, co za drań.
- bo brata się pytać nie będę.-westchnęłam-no nic, tylko ta mogę włożyć innej nie mam.
Odwróciłam się i poszłam do łazienki odłożyć sukienkę, czemu się go o to zapytałam.? Westchnęłam po raz kolejny, miałam już wychodzić z pomieszczenia, ale zatrzymałam się przed lustrem, umyłam szyję z poprzednich podkładów, no nie nawet się nie polepszyło, ale przecież wilkołaki się szybciej regenerują, to nie możliwe, abym miała jeszcze te siniaki, na mojej skurzę nie mam ani jednej blizny, ani zadrapania, siniaka, rany. Nigdy, prze nigdy, nie miałam żadnej rany ponieważ mi się goiła, nawet teraz, a tu nagle siniak mi nie chce zejść. Wyszłam z łazienki i podeszłam do chłopaka, on na mnie spojrzał z ciekawską miną, westchnęłam i usiadłam na łóżku, położyłam łokcie na kolana i oparłam głowę na rękach po czym się odezwałam, a chłopak usiadł obok mnie.
- dlaczego te siniaki nie chcą zejść.?-zapytałam spokojnie, po prostu nie mogłam w to uwierzyć.
- a co ty nie wiesz.?-zapytał oschle i patrzył w okno, odpowiedziałam ciche "nie", on westchną oj będzie wkuwanie.-wilkołaki regenerują się, jeżeli zostaną zranione przez coś lub kogoś, jednak jeżeli tym kimś będzie wilkołak rana nie zniknie. Na przykład jak przetniesz se żyły to ci się zagoi,a le jak przetnie żyły wilkołak to już nie, chyba proste.-nadal gapi się w okno.
- dzięki za wyjaśnienie, nie wiedziałam.- oparłam ręce za sobą na łóżku i patrzyłam w sufit.
- to ty jeszcze innego wilkołaka nie spotkałaś.?-w porę się skapną.
- nie, jedynego kogo znałam jestem ja, mój dziadek umarł za nim się urodziłam, a moja mama nie odziedziczyła tych genów, za to ja tak. A zmieniając temat, w czym jesteś dobry, o i jakim cudem ty tak szybko się przemieszczasz.?
- Jestem uzdolniony w sporcie, a przemieszczam się tak szybko dzięki darowi, ty masz dar iluzji o ile się nie mylę, ja zaś potrafię się przemieszczać z prędkością światła.
- aha.-wzięłam mojego laptopa, bo usłyszałam, ze mam wiadomość, otworzyłam ją, Kastiel spojrzał mi na ekran, na profilówce, była dziesiątka chłopaków. Kastiel na mnie spojrzał i podniósł brwi parę razy, szturchnęłam go łokciem, po chwili na Skype, zadzwonili, kliknęłam w zieloną słuchawką, a Kastiel się przyglądał. Zobaczyliśmy dziesięć chłopaków, różnych jednak byli niektórzy bez koszulek, pomachałam im, oni się uśmiechnęli.
- cześć chłopaki, co mi tam wysłaliście.?
- nagraliśmy ci filmik, właśnie skończyliśmy go montować oglądnij go sobie, za chwilę.!- ostatnie słowa wykrzykną inny.
- dobra nie ma sprawy, co tam u was.?- kastiel wciąż się przyglądał, widać go było na kamerce.
- u nas dobrze, a jak tam u ciebie, nauczycielko.?-ostatnie słowo podkreślił, dziwne że nie spytali się o idiotę za mną.
- u mnie tak samo, a ten, co jest na tym nagraniu.?
- nasze postępy, cały czas powtarzamy to co nam pokazałaś.-powiedział jeden z nich, po czym odezwał się ten tuż przed kamerką.-a kto tam z tyłu siedzi.?-miałam nadzieje że nie zapytają.
- tak jak by kolega.
- tylko.?-oburzył się kastiel.-odwróciłam się do niego.
- po tym co mam przez ciebie na szyi nie powinnam się do ciebie odzywać.!-ponownie spojrzałam na ekran, byli zdziwieni, pokazałam ręką na szyję, potem zrobili coś w geście "aha" po czym zapytał któryś z nich.
- jakim cudem, przecież jako wilkołak się regenerujesz.?-co za spostrzegawczość.
- właśnie przed chwilką się dowiedziałam, że zraniony wilkołak przez wilkołaka się nie regeneruję.-popatrzyli się dziwnie.
- aha, czyli on jest wilkołakiem.?
- tak.-dziwne, Kastiel się nie wtrąca.
- jednak, ja też ucierpiałem.-myliłam się.
- to było w obronie własnej.!-znowu się odwróciłam, ta rozmowa nie ma sensu.
- wbiłaś mi w rękę paznokcie.! prawie do kości.! ja cię tyko poddusiłem.!
- dobra wy se pogadajcie i oglądnijcie filmik, potem zadzwoń belferko, czy się przynajmniej poprawiliśmy.!-rozłączył się. 
Westchnęłam i zaczęłam pobierać filmik, za trzy minuty odpali.
- a ty.
- co ja.?
- a ty w czym jesteś dobra.?
- w sporcie, z resztą jak chcesz możesz zobaczyć ćwiczenia moich "uczniów" ciekawe ile będę im musiała tłumaczyć jeszcze obroty.
- ciekawy jestem jakim typie sportu.
Odpaliłam filmik, Kastiel oglądał z otwarta buzią a ja przyglądałam się szczegółom, na sam koniec filmiku pokiwałam przecząco głową i zadzwoniłam do uczniów.
Odebrali, kastiel wstał i czekał koło okna.
- no i jak, może być.?
- w miarę dobrze, jednak nadal musicie ćwiczyć, a i uważajcie z tymi wpadkami, a tak w ogóle dzięki że je nakręciliście.-uśmiechnęłam się blado.
- dobra, dajesz te kazania.-powiedział jeden z nich.
- potem, teraz idę biegać, ja też muszę ćwiczyć, nie jestem jeszcze najlepsza.-ja tak siebie widziałam, jednak każdy w moim starym mieście mówił mi co innego.
- to pa.!- krzyknęli i się rozłączyli, odłożyłam laptopa, wyskoczyłam przez okno, popatrzyłam z dołu w nie, stał w nich kastiel, odwróciłam się i znowu na niego wpadłam.
- od dziś będę to nazywała chyba teleportacją.!
- jak chcesz, a idziesz ze mną.-powiedział obojętnie, o co mu chodzi.?
W jednej chwili, znalazłam się na rękach chłopaka, powiedział tylko, coś w stylu "trzymaj się mocno". Nie mam zamiaru życia stracić więc objęłam go rękami, zamknęłam oczy, poczułam szybki powiew wiatru, zacisnęłam mocniej ręce na karku Kastiela, po chwili, było spokojnie, otworzyłam oczy, chłopak uśmiechał się zadziornie i powiedział.
- możesz mnie już puścić.? znowu wbijasz mi pazury w szyję.-ostatnie zdanie mówił patrząc mi w oczy, zaniemówiłam, wzięłam ręce z jego karku, popatrzyłam dookoła siebie, jesteśmy w jakimś barku, popatrzyłam na chłopaka złośliwie mówiąc przy okazji.
- możesz mnie odstawić.?
- no nie wiem, a dostanę nagrodę.?-oj cwaniaczek.
- tak.
- a mogę wiedzieć jaką.?- pochylił się.
- tak, nie wbije ci paznokci w ciało.!-chłopak się odsuną i zrobił obojętną minę.
- po pierwsze, może być taki układ, a po drugie, to nie są paznokcie tylko jakieś szpony.!-ostatnie słowo krzykną, odstawił mnie na podłogę i przemówił.-chodź za mną.- ruszyłam za nim do piwnicy, tylko po co on mnie tu przyprowadził.? Zeszliśmy na sam dół, Kastiel powiedział, że przedstawi mnie innym, trochę się zmieszałam, bo nie wiedziałam jak zareagować. po czym spytałam.
- oni też są wilkołakami.?
- tak, a zresztą ich widziałaś.
- ale gdzie.?
- przed szkołą. co już nie pamiętasz.?
- pamiętam, teraz.-Kastiel otworzył drzwi i znajdowaliśmy się w jakimś, można powiedzieć, "podziemnym barze" zobaczyłam, tam tych samych chłopaków co przed szkołą, niebiesko włosy, czarno włosy, złoto włosy, brązowo włosy, biało włosy, zielono włosy, znowu czarno włosy, dziewczyna o białych włosach. Sporo ich było, wszyscy się na mnie patrzyli, nie wiedziałam co robić tylko ich obserwowałam, po paru sekundach podbiegła do mnie ta dziewczyna, złapała za ręce i patrzyła w oczy, po czym się odezwała.
- cześć, jestem Rozalia.
- Sonia.-Rozalia przekręciła głowę w stronę Kastiela i się go spytała.
- czemu ją tu przyprowadziłeś.
- a co miałem zrobić.?-podszedł do chłopaka o białych włosach i coś mu powiedział, podeszli do stolika, chłopak wyciągną coś w stylu apteczki, a Kastiel w tym czasie położył rękę na stoliku, zdziwiony chłopak, odwiną mu bandaż, a gdy zobaczył rany przestraszy się i powiedział.
- stary kto co to zrobił.
- a zgadnij po co ja tu przyprowadziłem.!- wszystkie oczy skierowane były w moją stronę, oburzyłam się, podeszłam do Kastiela i podniosłam na niego mój palec, krzycząc, to samo.
- mówiłam już że to było w obronie własnej.!
- ale nie musiałaś ich aż tak wbijać co nie.!
- ty mnie podduszałeś.!
- że co.?!-odezwała się Rozalia i podeszłą do mnie, podniosła mi głowę i zaczęła obserwować siniaki, zrobiła przestraszona minę a ja tylko powiedziałam cicho "no co miałam zrobić.?" Rozalia tylko spojrzała na Kastiela, potem złapała moją rękę i szybko ją puściła.
- co to było.?- złapała się za rękę, leciała z niej krew lecz rana się szybko zagoiła. Podniosłam rękę i spojrzałam na paznokcie, wydłużyły mi się.?! no bez jaj.!teraz miałam tak na oko, od samego początku, miałam paznokcie długości 3,5 cm. Byłam przerażona, ale to dla mnie nie nowość, nie raz mi się tak nagle wydłużały, minus nie mogłam ich obciąć, a skrócić ich nie mogłam. Jakiś chłopak o niebieskich włosach podbiegł do mnie i złapał za rękę. Zaczął mówić.
- matko świętojańska.! przecież to będzie jakoś na 3 i pół centymetra, weś zetnij te pazury.!
- szpony, jak już.-odezwał się kastiel.
- oj no już nie przesadzaj.!-krzyknęłam.
Miałam tego dość, stworzyłam iluzje, że stanęłam obok Kastiela i czekam na pytania, a tak na prawdę sobie poszłam, wyszłam z tego baru, chciałam odetchnąć.

Kastiel

Patrzyłem bacznie na Sonie, była również przerażona jej szponami, zacząłem się zastanawiać dlaczego, nagle syknąłem lekko z bólu, ponownie spojrzałem na dziewczynę, stała obok mnie, nie odzywała się, Lysander skończył opatrywać mi ranę, Rozalia coś tam do niej mówiła, zacząłem się śmiać, wszyscy na mnie spojrzeli jak na wariata, no tak oni nie znają jej umiejętności. Wstałem i zacząłem iść do wyjścia.
- gdzie ty ulicha idziesz.?-zapytała się Rozalia, stojąca obok iluzji, heh.
- do Sonii.-powiedziałem obojętnie, wszyscy na mnie dziwnie spojrzeli.
- przecież tu jest.- dziewczyna wskazała ręka na klona.
- kobieto, to iluzja.
- że co.?-krzykną Alexy i przejechał ręką przej jej ciało, rozpłynęła się.
- to jest jej dar, dlatego ją przyprowadziłem.! pewnie jest już gdzieś na polu.
Wyszedłem z baru, wszyscy poszli za mną, dziewczyna biegła w stronę jej domu, pobiegłem za nią, no nie, nie mogę jej wyprzedzić.?! Jakim cudem.?! nikt mnie jeszcze nie wyprzedził.! Chyba, że, nie nie mogłaby. Biegłem dalej, dziewczyna w końcu się zatrzymała zdyszana, dobiegłem do niej, upadła, w porę ją złapałem, zauważyłem miała ranę na ramieniu.! Wziąłem ją na ręce i pobiegłem do jej domu, położyłem na łóżku i czekałem na resztę, gdy tylko dobiegli, Lysander wszedł do środka i opatrzył jej ranę, została ona ugryziona przez innego wilkołaka, ale przez którego.? Po godzinie czekania aż się wybudzi, nie doczekaliśmy się, więc poszliśmy, ja zostałem, położyłem się obok niej na łóżku i czekałem, trzeba będzie wytłumaczyć jej rodzicom rany.

Sonia

Otworzyłam powoli oczy, nie pamiętałam co się stało wczoraj, od momentu wyjścia z baru, chciałam wstać lecz zostałam od tego powstrzymana, ponieważ ktoś ponownie mnie położył na łóżku. Spojrzałam w prawo, obok mnie leżał Kastiel, obejmował mnie w talii i nie puszczał, nagle poczułam ukłucie w ramieniu, odkryłam lekko bluzę, czemu ja mam tu bliznę.?! Kastiel otworzył oczy, popatrzył na mnie zdziwiony, tak jak ja na niego.
- co ty tu robisz.? co się wczoraj stało.?-zaczęłam wypytywać chłopaka.
- ja cię pilnuję i nie wiem co się wczoraj stało.-Kastiel, przybliżył mnie bliżej siebie, co to ma znaczyć.?
- a ty co robisz.?-nie mogłam się wyrwać.
- odpoczywam a teraz się nie ruszaj.
- niby czemu mam cię słuchać.?
- myślę.
- WoW.
- co ci.?
- ty myślisz.- powiedziałam jak zaskoczona, on w odpowiedzi mnie tylko ścisną mocniej i bliżej siebie. 
- a teraz zapłata za pilnowanie, nawet jeżeli bez twojej zgody.
Chłopak popatrzył na mnie z tym jego uśmieszkiem, nie wiedziałam o co mu chodzi, on tylko zbliżył się do mnie i połączył nasze usta w pocałunku. Na początku nie wiedziałam o co chodzi i co się dzieje, ale po chwili, się opamiętałam, wyrywałam się z uścisku chłopaka, na nic, w pewnej chwili, Kastiel, położył mnie na plecach, trzymał za nadgarstki, nogi unieruchomił, nawet nie mogłam go uderzyć.! na początku jego pocałunki były delikatne i wolne, nie mogłam się oprzeć, uległam, oddawałam pocałunki, a on w pewnym momencie, z delikatności przeszedł na namiętność. Ledwo oddychałam, mimo wszystko oddawałam pocałunki, właśnie coś zrozumiałam, chyba, właśnie, spodobał mi się, nie, ja się właśnie....zakochałam w Kastielu.

3 komentarze:

  1. -WoW
    -co Ci
    -ty myślisz!
    Rozbrajające xddd
    Kastiel ma zachowanie do dupy i przez to nie chce mi się czytać i serio? Blond włosy -chyba Nataniel, czarne-zapewne Armin? Kas ich nienawidzi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wszystkiego się dowiesz w następnych rozdziałach . ;)

      Usuń
  2. xD Po prostu świetne ;) Lece czytać alej ;**
    Pozdrawiam ;** Weny!
    Rozdział dostaje ode mnie mocne 10/10 !! <33

    OdpowiedzUsuń