sobota, 16 maja 2015

Rozdział 5

Nie wiem jak to powiedzieć, nasza bohaterka Sonia, uznajmy że uczęszcza do tej szkoły już tydzień a Dakota ma przyjechać do niej na następny dzień, wybaczcie że tak pisze lecz nie mam innego wyjścia xD


Jestem teraz przed szkołą, nie mam bladego pojęcia gdzie pójść, bo zapomniałam swojego planu lekcji, no, ale i tak bym pewnie na niego nie patrzyła więc......hmm, chociaż, będę musiała poprosić, Nata o drugi plan, czemu.?

Wczoraj

Byłam jednocześnie rozbawiona i jednocześnie przerażona, bo Wojtek, tu idzie, hmm, usłyszałam jak drzwi się otwierają, wyskoczyłam szybko przez okno, lecz nie na ziemię, tylko przylepiłam się do ściany, i po woli przesuwałam w bok, aby dojść do okna Wojtka, gdy zobaczyłam Kasa, Kena, Lysa, Armina i tych dwóch nieznanych mi chłopaków. Lekko się uśmiechnęłam, pomachałam im, byli mokrzy, chociaż wytarli się ręcznikami, Kastiel już wstawał aby mi coś zrobić, zrobiłam krok w tył, i gdyby nie Wojtek, tak, Wojtek, to pewnie byłabym łaskotana, zapewne. Uciekłam ta samą droga którą tu przybyłam, jednak, gdy tylko stanęłam na podłodze w pokoju, coś mi tu nie pasowało, zrobiłam krok do przodu, poczułam uścisk na skórze, spojrzałam w dół, LINKA.?! Szybko się cofnęłam, jednak, trochę mam mokre buty, hmm, coś jeszcze jest mokre, oprócz mojej dolnej części ubrania.? Hmm, rozglądałam się dobrą chwilę, zatrzymałam wzrok na torbie. Torba jak torba, w jej środku nic, oprócz, hmm, co tam jest, nie chciało mi się podejść więc nadal myślałam, chwila, przecież tam są moje książki i plan lekcji.!! Szybko podbiegłam do torby, otrzepałam ją z zewnątrz od wody, wyciągnęłam z niej książki, które o dziwo żyją, no, prawie. Znalazłam mój plan lekcji, hmm, odczyt....nie nie odczytam się, eh, będzie trzeba się spotkać z tym Natanielem...

Teraźniejszość

Tak więc, weszłam do szkoły, chwila gdzie był ten pokój gospodarzy.? na parterze, gdzieś chyba na przeciwko sali A.? Zaczęłam szukać owej klasy, no jest, to teraz znaleźć ten pokój gospodarzy, och, jest, po drugiej stronie, muszę przejść przez te tłumy, eh. Po dwóch minutach, doszłam do pokoju gospodarzy, gdy już miałam pukać, drzwi się otworzyły, stał po drugiej stronie Nataniel, uśmiechnęłam się do niego blado, ten tylko zrobił krok w bok, a ja weszłam, zamknął za mną drzwi, hmm, nic tu nie ma chyba nowego z tego co pamiętam, dalej jest tu multum nie poukładanych papierów, nie no, nie będę pytać czemu kanapa, jest krzywo ustawiona, nie pytam. Spojrzałam na Nataniela, już miał mnie o coś pytać, lecz podniosłam dłoń, i zakazałam mu tego. Podeszłam do jego biurka i zaczęłam mu tam sprzątać, powkładałam mu do szafek papiery, z nudów nawet je poukładałam alfabetycznie, jego torbę położyłam na kanapie, która przysunęłam do ściany, Nataniel cały czas stał w miejscu, po chwili usłyszałam dzwonek na lekcję, Nataniel miał już mi zwrócić uwagę lecz, chyba zrozumiał dlaczego zaczęłam mu sprzątać na biurku, potem tylko coś zaczął rozmyślać, gdy kończyłam, no, właściwie to już skończyłam, Nat, czemu nie masz większego bałaganu, eh. Spojrzałam na chłopaka, stał jak stał, i się na mnie gapi. Po chwili spojrzałam na zegarek, no nie..!
- Nataniel, powiedz że twój zegarek się spóźnia.!
- nie jest on punktualny, lecz nie wiem, czemu tak krzyczysz, przecież jest dopiero 2 minuty po dzwonku....
- no właśnie.! a ja tu sprzątam aby mieć wymówkę na spóźnienie.!
- a ty rozumiesz spóźnienie jako.?
- jako jakieś pół godziny, a nie ledwo dwie minuty...!
Stałam tak chwilę, po chwili ponownie się odezwałam do Nataniela który przeglądał z szokiem moje dzieło alfabetyczne.
- Nat, Kas był dziś u ciebie.?
- a po co miał by być.?
- no czy go już Dyrka ochrzaniła.?
- nie, jeszcze nie....
- dzięki, a.! słuchaj, dasz rade załatwić mi drugi plan lekcji.?
- a co zrobiłaś z pierwszym.?
- yyy, zalałam go woda, nie pytaj czemu, mam brata.
- już wszystko rozumiem, okej, po tej lekcji, przyjdź to ci go dam...
Stałam w drzwiach, Nat sprawdzał te papiery, odezwałam się chrząknięciem.
- ekhem...
- ? - spojrzał na mnie
- coś jeszcze chciałaś.?
- nie, to znaczy, eh, jaką mam teraz lekcje.?
- gramatykę...
- i tak na niej nie będę, sorry nie to pytanie, jaką mam drugą lekcję.? - uśmiechnęłam się szybko, on prychnął cicho.
- historia
- dzięki.
Wyszłam pospiesznie, hmm, jeszcze pół godziny lekcji, hmm, co ja tu miałam zrobić, a tak, Kastiel, gdzie ty jesteś, ty czerwony ptaku dodo.....eh, zaczęłam wołać go pod nosem...
- Kastiel, gdzie ty jesteś, Kastiel.! Kastiel.! Kastiel.!....eh.... Czerwony ptaku dodo.!....- odwróciłam się, a za mną stał Kastiel, to działa.! - na reszcie jesteś ty czerwony dodo, chciałam się ciebie spytać....ej co ty robisz.?! - on bez słowa złapał za mój nadgarstek i zaczął gdzieś ciągnąć, nie chciałam tego więc zaczęłam się szarpać, gdy już chyba nie wytrzymał, to stanął, i jednym zwinnym ruchem przerzucił mnie przez ramię, zaczęłam go bić po plecach i krzyczałam na niego cicho, żeby dyra nas nie usłyszała, jak on mnie puści to nie wiem co mu zrobię.! W końcu mnie puścił, ale gdzie my jesteśmy.? Z tego co wiem, to są tu sale lekcyjne, nasza z tego co wiem jest na dole, ale co on wymyśla.? Nagle podszedł do drzwi sali D zapukał, a potem zobaczyłam, dyrektorkę, chwila to ona tu uczy.? Myślałam że jest od wymyślania kar i wrzasków. Okej, Kastiel wszedł do środka, nie mam zamiaru się w to wplątywać, jednak zatrzymał mnie głos Dyrki, cofnęłam się, weszłam do owej klasy i rozejrzałam się, to są trzecioklasiści.?! Spojrzałam na Dyrektorkę, musiałam się wychylić zza pleców kasa bo jej nie widziałam, jaki nasz ptak dodo jest duży....
- Sonia, czy możesz tu podejść a nie się za nim chować.?
- ej ja się wcale nie chowam.! tylko on jest taki wielki.! - spojrzałam na kasa który patrzył na mnie z uśmieszkiem po chwili dodałam - jesteś wielki w sensie że duży a nie w sensie że posiadasz wielką inteligencje jełopie.! - klasa się zaśmiała a dyrektorka zmierzyła mnie wzrokiem, schowałam się ponownie za Kasem, ten jak na złość się odsuną, i byłam na środku sama.
- Sonio, teraz się dowiedziałam że jesteś w wieku Kasa tak.?
- nom, mam 17 lat, a co.? - Kastiel prychnął....
- a 1 gimnazjum.? - zapytała mnie dyrektorka...
- aaa, no tak, raz nie przeszłam... - schowałam ręce z tyłu na plecach i lekko się zaczerwieniłam, jak mogłam zapomnieć.?!
- właśnie dlatego teraz z nim idziesz do wyższej klasy.....
- CO.?! - krzyknęłam równocześnie z Kasem, odwróciłam się i miałam już iść lecz zatrzymał mnie krzyk Dyrki, a potem głos Kasa....
- weź, i tak nie uciekniesz, złapie cię jej kundel....
- a no fakt, chociaż i tak byśmy musieli go łapać, prze panią, ja sobie pójdę, przez drzwi a niech Kas wyskoczy przez okno może mu się gęba wyprostuje, a teraz przepraszam, spóźnię się na dzwonek.!
Szybko wyszłam z klasy, pobiegłam na klatkę schodową, jak mogłam zapomnieć że raz nie przeszłam.?! No jak.?! Siedziałam tak dobrą chwilę, gdy usłyszałam dzwonek na kolejną lekcje, nawet się nie ruszyłam, rozmyślałam, wspomniałam 1 gimnazjum, do puki nie poczułam głupoty czerwonego ptaka dodo......



つづきます

mam nadzieje iż nie jesteście źli że długo nie było rozdziału i za tak krótki rozdział mam nadzieje że się spodobał, do następnego razu :*

4 komentarze:

  1. Ja chcem rozdział, gdzie jest rozdział ? :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Odpowiedzi
    1. możliwe pojawi się jutro :)
      gdzieś tak o godzinie 18 :/

      Usuń
    2. Tyle czekania -mam nadzieję, ze coś długiego :)

      Usuń