środa, 29 lipca 2015

Rozdział 8

Proszę wybaczyć, za nieobecność.
Sonia - pomarańczowy
Kas - czerwony 
Dake - żółty
Skype - niebieski

Patrzyłam przed siebie, nie wiem czemu, ale ukradkiem patrzyłam na Kastiela, hmm, nadal nie rozumiem, skąd ta Dyrka wie że jesteśmy ze sobą spokrewnieni, no nic, może moja mama mi to wytłumaczy.


Następny dzień

Spakowałam się szybko, spóźnię się do szkoły, i to po raz pierwszy.! Wczoraj nie miałam okazji spytać mojej mamy, o jakiekolwiek informacje, gdyż, kiedy wróciłam do domu, Wojtek powiedział mi że rodzice poszli na kolację do restauracji. Cóż,. dzisiaj też się jej nie zapytam, bo się spóźnię do szkoły, najwyżej, jak wrócę do domu, się spytam. Teraz idę na lekcje, oby szybko minęły.!

Po lekcjach

Spojrzałam na uczniów, wszyscy idą od razu do swoich domów, albo do McDonald'a, szkoda że dziś nie było Kastiela, pfu, o czym ja myślę, całe szczęście że go nie ma.! Odpoczęłam dziś, ale trochę nudno było bez niego, to muszę przyznać. Wyszłam ze szkoły i ruszyłam do domu, okazało się że mojej mamy zaś nie było jak i ojca, bo są w pracy, trochę mnie to wkurzyło, no ale cóż, nic na to nie poradzę. Jestem w domu, rozejrzałam się, nic się nie zmieniło, ani tym podobne, pomyślałam aby pójść pobiegać, nudzi mi się, a nie mam nic do roboty.

6 Godzin później


Jestem padniętą, marzę teraz tylko o wygodnym  łóżeczku, o tak. Właśnie wchodziłam do swojego pokoju, szybko ściągnęłam ubranie, i poszłam się umyć, w wannie, trochę w niej poleżę, dla odpoczynku i pójdę spać. W łazience, nalałam wody dolałam płynu zapachowego i zapaliłam sobie świeczkę zapachową, zmieniającą kolory, zgasiłam światło i puściłam sobie spokojną muzykę. Jest godzina 21, poleżę godzinkę, może dwie, to mi starczy.
Obudziłam się, zasnęłam, kurcze, serio musiałam być zmęczona, gdyby nie to że się zanurzyłam, w zimnej wodzie, to bym nadal spała. Nagle usłyszałam SMS'a, sięgnęłam po telefon, bateria mi pada, kurcze, kto do mnie pisze. Spojrzałam na ekranik, i po chwili odpisałam.

Zrobiłam mega face palma, aż mnie zapiekło czoło, jak i ręka, wyszłam z wody i owinęłam się ręcznikiem, spuściłam ową wodę, i wyszłam z łazienki, w moim pokoju poszukałam jakiś zwykłych ubrań, na szybkiego. Założyłam getry, i luźną bluzkę w paski, do tego założyłam skarpetki i trampki, na dole założyłam

skórzaną kurtkę do której schowałam telefon i wyszłam, w stronę parku. Gdy się w nim znalazłam, zobaczyłam z daleka Kastiela na ławce, wyglądał całkiem zwyczajnie, paląc tego papierosa, fuj. Podeszłam do niego, dopiero wtedy na mnie spojrzał, w jego oczach można było zobaczyć, że jest pijany. A niech, to, czemu ja się na to zgodziłam. Usiadłam obok niego, i on założył swoją rękę na moim oparciu ławki, trochę mnie to wkurzyło, no ale cóż, przy pijanym chłopaku trzeba być spokojną.

- Kas, chodź zabiorę cię do domu.
- a wiesz gdzie mieszkam.? - zapytał, powoli, nie było nawet słychać że jest pijany, za to było czuć.
- nie nie wiem, powiedz mi
- obok mojego sąsiada
- Kas, to nie pomoże, eh, to, gdzie mieszkają twoi sąsiedzi.?
- nie uwierzysz mi.
- po-postaram się.
- obok mojego domu.
- Qrwa, Kastiel, nie pogrywaj ze mną, powiedz gdzie mieszkasz.!
- obok sklepu
- jakiego sklepu.? - chyba za raz mi żyłka pęknie
- muzycznego
- no tak mogłam się tego spodziewać, chodź
Mam nadzieje że nie kłamał, bo to jest dość daleko. Po trzydziestu minutach, doszliśmy do tego miejsca, Kastiel wyciągnął kluczyki, i wszedł do domu, obok sklepu muzycznego, o dziwo drzwi otworzyły się, a zza nich wybiegł duży pies, do którego Kas zawołał "Demon.!" i pies się go posłuchał. Podeszłam do Kastiela, i pomogłam mu wejść prawie prosto do domu. Kastiel, rozwalił się na kanapie, a ja do niego podeszłam, i zaczęłam mu rozwiązywać buty, biedak, nie będzie w nich spał, przecież, w tym czasie zapytałam go.
- Kastiel, dlaczego się tak upiłeś.?
- bo chciałem na chwilę zapomnieć o tym, że całowałem swoją kuzynkę. - kurna, mogłam nie pytać - czemuś się taka czerwona zrobiła.? - cholera - no weś coś powiedz
- za raz idziesz spać.
- nie to chciałem usłyszeć
- a co chciałeś usłyszeć.?
- że rozbierzesz mnie całego - może i pijany, ale nadal głupi
- chodź, gdzie masz pokój.?
- sama zgadnij.
Westchnęłam i zostawiłam go na kanapie, sama zaś poszłam poszukać jego pokoju, otworzyłam pierwsze drzwi, nie to nie ten, b jest ładnie, otworzyłam drugie drwi, scena się powtórzyła, no ni, otworzyłam drzwi, i zobaczyłam, burdel, po chwili krzyknęłam do Kastiela "znalazłam.!" i zeszłam po  niego na dół. Gdy byłam już z nim w jego pokoju, on się odezwał.
- skąd wiedziałaś że to mój pokój.?
- bo zobaczyłam pewne rzeczy których bym nie chciała
- a tak dokładniej.? - chyba trzeźwiał, jest 3 w nocy, ech.
- zużyte prezerwatywy, porozrzucane ciuchy, prace domowe na podłodze pogryzione przez psa - coś sobie uświadomiłam.
- co ci.?
- czyli nie kłamałeś że pies zniszczył ci prace domowe.!
- a po co miałbym kłamać
- ale jaja - spojrzałam na zniszczone kartki, na których było coś napisane, ech no nic - Kas, kładź się spać.
- a ty zostaniesz.?
- no jasne, ktoś musi tu sprzątać, a przy okazji, zwiedzę twój dom
- a gdzie będziesz spała.? - poruszał brwiami
- marsz spać - wskazałam ręką na łóżko.
Posłusznie się położył, a obok niego demon, no dobra, dałam sobie niezłe wyzwanie, zaczęłam sprzątać, jego pokój, salon, kuchnię. O 5 nad ranem skończyłam.! Położyłam się na kanapie, przykrywając kocem, oczywiście nie będę miała najgorzej więc, sobie rozłożyłam tą kanapę, na szczęście była taka możliwość. Rano, coś mnie obudziło, było mi za ciepło, oczywiście jak poszłam spać, ściągnęłam sobie getry, tylko getry, bo bluzka zasłaniała mi część ud, a po za tym, odłożyłam sobie getry obok na ziemi więc. Zaczęłam macać ręką po podłodze w celu, odnalezienia moich getrów. Jednak na nic, otworzyłam oczy, i zobaczyłam że ich tam nie ma. Spojrzałam za siebie, ktoś tu leżał, czyżby, Kastiel, ty gnoju.! Wstałam i zsunęłam sobie bluzkę najniżej jak tylko mogłam, i ruszyłam w stronę kuchni, gdzie zobaczyłam Kastiela robiącego śniadanie. Ten widok był szokujący, no ale cóż, jakoś trzeba sobie radzić. Spojrzałam na niego, a on na mnie, odezwałam się pierwsza.
- Kas, gdzie są moje getry.? - ten popatrzył na mnie, i można powiedzieć, przeleciał wzrokiem od góry do dołu i tak w kółko, po czym lekko się zaczerwienił, spojrzałam na niego, aż w końcu się odezwał.
- w łazience na górze.
Szybko się tam udałam, do wyznaczonego pomieszczenia i faktycznie tam były, gdy chciałam po nie podejść, ktoś, pewnie Kastiel złapał mnie za biodra i odrzucił trochę do tyłu po czym przywarł do ściany, miałam zamknięte oczy, gdyż było to bardzo szybkie. Na bank Kastiel, otworzyłam oczy, chwila, to nie Kastiel, tylko jakiś chłopak o blond włosach, który jest tylko w spodniach, koloru czerni. Spojrzałam na niego, i sprawiłam jakąś iluzję, że ktoś przeszedł obok łazienki, on jak debil tam spojrzał, i poluźnił uścisk, gdy tylko to zrobił stworzyłam iluzję że stoję przed nim a on ma ręce obok mojej głowy, tak na prawdę, złapałam getry i wybiegłam z nimi z pokoju, ubrałam je po drodze, i po chwili, usłyszałam dość słyszalne "cholera", wyłączyłam iluzję i pobiegłam do Kastiela, a ten  gościu biegł za mną. Gdy stanęłam przed Kastielem, robiącym śniadanie, gościu stanął w drzwiach. Podbiegł do mnie a Kas, nadal stał jak by nic się tu nie działo. Uciekłam, podskoczyłam, i dzięki ćwiczeniom parkoura wbiegłam na ścianę, tak aby jej nie uszkodzić, i przykucnęłam na półce przyczepionej wysoko na ścianie, gdzie ten gościu na szczęście nie dosięga. Spojrzałam na niego, a on na mnie, po chwili, on odszedł,a  ja nie miałam zamiaru schodzić na dół. Po minucie może dwóch, przyszedł do mnie Kas, z talerzem, na którym była jajecznica, ładnie pachniało, sięgnęłam, ale on cofnął swoją rękę do tyłu, przez co nie złapałam talerza, prawie się wywaliłam, po chwili zaczepiłam stopami o dość dużą szparkę między deską półki a ścianą, i jedną ręką trzymałam deski a drugą wychyliłam się po talerz, który złapałam, a Kastiel sobie poszedł. Zaś wrócił z dwoma talerzami i położył je na stole salonu, czyli dość blisko mojej półki, tak oficjalnie jest to moja półka, czułam się teraz jak kotek który ma się gdzie wylegiwać, pomijając to że jestem wilkołakiem. Do stolika przyszedł Kas i ten gościu, usiedli i zaczęli jeść, spojrzałam na nich, i również zaczęłam jeść, w czasie jedzenia, Kas odezwał się w moją stronę.
- kiedy masz zamiar stamtąd zejść.?
- hmm, wtedy kiedy ten gościu opuści twój dom - wskazałam na wypowiedzianego osobnika palcem
- trochę poczekasz
- a to czemu.?
- bo on zostaje do jutra
- kurna
- heh, a tak w ogóle, to jest Dake, Sonia, a nie "gościu"
Spojrzałam na Dake, chwil unia wyciągnęłam telefon, i sprawdziłam Skypa, włączyłam zdjęcie, Dake'a które podesłali mi chłopcy, bym go rozpoznała, to on.?! Wielokrotnie spojrzałam na zdjęcie, to na Dake, prze de mną. to on, o ja pierniczę.! Szybko połączyłam się z chłopakami na Skype, odebrali, zaczęłam z nim mi gadać, a Kas i owy Dake, się przysłuchiwali.
- cześć chłopaki, mam pytanie.
- no gadaj - Dake, otworzyły się oczy-
- kiedy przyjeżdżacie.?
- a po co ci ta informacja, nauczycielko.? - oni chyba lubią tak mówić
- bo przyjechał zboczeniec -patrzyłam na Dake-
- Dake.?
- geniusz z ciebie - Dake wstał i do mnie podszedł, no pode mnie przyszedł
- cześć chłopaki - krzyknął Dake - zejdziesz z tej półki.?
- odwal się zboczeńcu.! - krzyknęłam do niego,  a Kastiel zapalił papierosa
- wlazłaś na czyjąś półkę, uciekając przed nim.? - zapytał któryś z nich.
- nie
- owszem, wlazłaś na czyjąś półkę - powiedział Kas
- czyżby to Kastiel.?
- tak
- czyli wlazłaś na jego półkę.?
- nie
- to jak.?
- ta półka jest teraz moja - powiedziałam stanowczo, a wszyscy się zaśmiali.
Rozłączyłam się, i położyłam na półce, wygodnie, nie powiem. Dake, po chwili podskoczył i wyciągnął rękę, wiedziałam że nie dosięgnie więc leżałam, nadal niewzruszona. Jednak po chwili, poczułam czyjąś rękę na talii, która zrzuca mnie na dół, szybko się obróciłam i spałam "na cztery łapy" , Dake.? ale jak on tam dosięgnął, po chwili, chciał mnie złapać, to ja wybiegłam z pokoju, i weszłam do kuchni, w której była ściana, można było robić okrążenia, z salonu do kuchni z kuchni do salonu i tak w kółko. po środku na górze zaś były jakieś kwiaty, a znajdowały się one w tej ścianie, jak tamta półka, usiadłam na niej ale to na nic, bo nagle ręka Dake pojawiła się przed moimi oczami. Szybko zeskoczyłam, i pobiegłam do Kastiela, za którym się schowałam, a moja iluzja, latała dookoła ściany, a Dake za nią. Po chwili, jego ręka się wydłużyła, i mnie "złapała" ja jakimś "cudem" zrobiłam unik i biegłam dalej, z miną "przerażenia". On niczego nieświadomy nic nie zauważył, że jego ręka przejechała przez "moje" ciało, i biegał dalej. Nie wytrzymałam, zaczęłam się śmiać, a Kas razem ze mną, po chwili turlałam się na podłodze, i kompletnie zapomniałam aby pilnować iluzji, która po chwili zniknęła, a Dake, popatrzył na mnie to na Kasa, i tak w kółko, po chwili Kas się odezwał.
- już wiem czemu się śmiałaś, kiedy wpadłem w to drzewo....! 
- no widzisz.! 
Spojrzeliśmy na Dake, po czym Kas, wstał, i swoimi umiejętnościami, "teleportował" się za Dake, i powalił go na ziemię a ja do niego podeszłam, spojrzałam na niego, i podniosłam jego głowę, moim paznokciem przez co przebiłam jego skórę, i mój paznokieć wgłębiał się pod jego skórę, a ja zaczęłam mówić.
- hej, powiedz mi, chcesz się uczyć, czy narobić szkód.?
- ty su-suko... - wbiłam paznokci głębiej
- co powiedziałeś.?
- uczyć.
Wyciągnęłam paznokcia, a ten szybko zatkał sobie ranę, zaczął się dziwić, nie goiła mu się, Kas, pomógł mu wstać, przez co Dake zobaczył jego bandaż, który chował pod długim rękawem bluzki. Dake się zdziwił, poszli do kuchni, a ja rozwaliłam się na mojej półce z pilotem i włączyłam telewizor, zaczęłam oglądać.

W kuchni

Kastiel, wziął, jakiś wacik i przyłożył Dake'iemu to szyi, w miejsce przebicia, po czym usiadł, przy stole, obok Dake, który odezwał się po chwili.
- kto ci to zrobił.? - mówił patrząc na bandaż Kastiela
- Sonia - powiedział po woli
- więc o-ona jest, wilkołakiem.?
- tak, ech, ale to nie wszystko jest kimś o wiele gorszym
- ej no mów
- nie wiem czy się nie wystraszysz
- weź gadaj, to nie może być takie straszne.!
- ona jest moją kuzynką
- Woooo, Qrwa, faktycznie o wiele gorzej.... - spojrzeli na siebie - więc,
- nie
- no weś, taka laska
- już masz od niej przezwisko "zboczeńcu"
- sam nim jesteś.
- tyle że ja się z nią już całowałem - Kastiel uśmiechnął się
- nie gadaj
- a gadam
- ze swoją kuzynką.?
- ej, no nie wiedziałem ze to moja kuzynka.!
- i co teraz zrobisz.?
- nie wiem, nie wiem, stado coś postanowi
- no ale, przecież już postanowiliście, bez odwrotu.
- tak tak wiem, postanowiliśmy ze mam z nią być, i mam się z nią ożenić, abyśmy rządzili, stadem, wiem, wiem.
- to co teraz zrobisz
- tego nie wiem

12 komentarzy:

  1. WTF ? Ja chce więcej. To jest zawaliste, proszę....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ;-;
      postaram się napisać (tym razem an serio ) ;-;

      Usuń
    2. W ogóle jak możesz przerywać w takim momencie ? Serca nie masz ?

      Usuń
  2. ja chce następny rozdział czekam i kiedy next?

    OdpowiedzUsuń
  3. To może jako motywacja do dalszego pisania ;*

    Jako jedna z nielicznych zostałaś wybrana do wzięcia udziału w ważnej misji zwanej "LBA". Więcej informacji tu: http://rayniss.blogspot.com/2015/09/lba-liebster-blog-award.html
    Wiadomość nie ulegnie samozniszczeniu, bo nie mamy takich możliwości :3
    Pozdrawiamy ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :*
      Szkoda że dopiero teraz to przeczytałam :/

      Usuń
  4. Odpowiedzi
    1. Przysięgam na następny SUPER rozdział że pojawi się niedługo. Miała Strasznie długi p[ostój i bardzo za niego przepraszam i to na prawdę. Ale wiecie, zaczęła się szkoła no i nie za bardzo jest czas na to wszystko a w Wakacje zabrali mi komputer :/

      Usuń