czwartek, 24 września 2015

Rozdział 9


Jestem na polanie, rozejrzałam się dookoła, zobaczyłam bardzo piękne drzewa o pięknach kolorach, nagle zaczęły z nich spadać liście, jak podczas jesieni. Zauważyłam, że siedzę na tej ładnej trawie, koloru, promieniującej zieleni. Wstałam powoli, tak aby nie uszkodzić jak tej ładnej przyrody. Zaczęłam iść przed siebie, aż dotarłam do skromnego domu, nie był on za duży ani za mały, był po prostu skromny. Weszłam do środka i zobaczyłam bardzo przytulny pokój. Jeden, jedyny pokój. Nie było tu innych drzwi, ani okien. Kiedy chciałam usiąść na kanapę poczułam jakby coś mnie złapało w talii. Obróciłam się lecz niczego tam nie było, mimo to to coś znowu mnie chwyciło w talii, a potem mnie objęło, i jakby pociągnęło. Otworzyłam oczy lekko przerażona i spojrzałam na Dake'a.
- co ty robisz.?! odbiło ci.?! - wyrwałam się, ściągnął mnie z mojej półki.
- śpisz już 3h, chyba starczy.... - dalej mnie trzymał
- puszczaj mnie ty zboczeńcu.! - krzyknęła i wyrwała się.
- przesadzasz. Pamiętaj ze masz mnie uczyć..  -prychnął i usiadł na kanapie, spojrzałam na zegarek.
- matko boska. To już TA godzina.?! Zmykam. - zbliżyłam się do drzwi, lecz gdy je tylko otworzyłam zamknęła je ręka która mnie zatrzymała, spojrzałam na właściciela - Kas, ja na serio powinnam być już w domu... - byłam nie pewna tego co może zrobić.
- nigdzie nie idziesz, już gadałem z twoim bratem - powiedział oschle i nie zabierał ręki.
- no i.... - zrobiłam krok w tył, a on zabrał rękę
- powiedziałem ze zostajesz u mnie na noc bo nie puszcze cie teraz do domu, a jutro masz wolne.
- że coś ty zrobił.?! - oburzyłam się i prychnęłam po czym ruszyłam do kuchni Kastiela i otworzyłam lodówkę
- co ty robisz.?
- mam zamiar coś zjeść, głodna jestem... - szperałam w lodówce.... - nie masz niczego dobrego.. - westchnęłam po czym zamknęłam lodówkę i zaczęłam nalewać sobie wody...
- rób co chcesz... - prychnął po czym ruszył do salonu a ja za nim ze szklanką wody...
Podeszłam i tylko westchnęła po czym powiedziałam do zboczeńca.
- to skoro mam cię ćwiczyć, to chodź...
- że niby gdzie.? spojrzał na mnie i się podniósł z oparcia kanapy.
- tam, do pokoju - powiedziałam - jest w nim dość dużo miejsca, a Kas ma duży dom.. - powiedziałam i ruszyłam w stronę ogromnego pokoju. Wyglądał on jak jakaś sala ćwiczeń, podłoga w panelach, białe ściany i strasznie dużo miejsca, na dodatek miały duże okna, teraz zasłonięte, bo było ciemno. Kiedy Dake przyszedł powiedziałam do niego - pokaż co potrafisz...albo nie, zrób to co ja.. - zaśmiałam się po czym podeszłam kawałek do ściany.
Po chwili tylko westchnęłam przygotowałam się do zrobienia gwiazdy i w spowolnionym tempie stanęłam na rękach, robiłam gwiazdę w spowolnionym tempie, kiedy ją zrobiłam przyspieszyłam zrobiłam drugą i dwa salta, w bok a ostatnie do przodu. Stanęłam prosto na nogach i spojrzałam na chłopaka - teraz ty.. 
- ale ja TAK nie umiem - mówił stojąc prosto
- to się nauczysz. - westchnęłam - okey, pokaż co potrafisz...
Zaczęłam na niego patrzeć, pokazał mi dużo figur lub salt, lecz dłuższego nie potrafił. Pojedyncze okej, ale takie, to nie za bardzo.
Kiedy skończył, a raczej był zmęczony powiedziałam wstając z podłogi. 
- okey, chodźmy spać bo jesteś padnięty - rozciągnęłam się krótko i ruszyłam do salonu, po czym podeszłam do Kastiela, który oglądał TV. - ej, Kas, gdzie ja będę spać.?  -zapytałam i spojrzałam na niego ten wstał i bez słowa ruszył do pokoju.
- tu - pokazał pokój gościnny - no chyba że chcesz spać z Dake'em albo ze mną - zaśmiał się i prychnął a ja tylko westchnęłam.
- dobra idź już, rano mnie obudźcie... - ziewnęłam po czym wyrzuciłam go z pokoju, a sama ściągnęłam tylko ubranie, zostawiłam sobie koszulkę i bieliznę oczywiście, po czym położyłam się i momentalnie zasnęłam.

2 komentarze: